Kiedy przychodzi czas poszukiwania nowej pracy, zastanawiamy się, jaka wysokość zarobków byłaby dla nas satysfakcjonująca. W rozważaniach bierzemy pod uwagę nie tylko potrzeby finansowe, ale również wysokość dotychczasowych zarobków oraz przeciętnego wynagrodzenia w naszej branży na podobnych stanowiskach. A czy można spytać pracowników firmy, do której aplikujemy, ile zarabiają? Lub dowiedzieć się tego od ewentualnego pracodawcy?
Nie ma szczegółowych przepisów dotyczących prawa do ochrony informacji o wysokości zatrudnienia. Ponieważ kodeks pracy nie reguluje tego obszaru, stosuje się do niego przepisy prawa cywilnego. W kodeksie cywilnym wymieniono dobra osobiste, np. swobodę sumienia, nietykalność mieszkania czy tajemnicę korespondencji. Choć nie mówi się tam wprost o ochronie informacji o wynagrodzeniu, to zalicza się ją do kategorii dóbr osobistych. Z tego względu pracodawca powinien uszanować wolę pracownika i nie ujawniać jego danych o zarobkach. Nie chodzi tu jedynie o wysokość płacy zasadniczej, ale też dodatki, premie, nagrody oraz ewentualne potrącenia, m.in. na świadczenia alimentacyjne. Często pracodawcy zobowiązują swoich podwładnych do nieinformowania współpracowników o otrzymywanym wynagrodzeniu. Działania takie należy uznać za nieuprawnione, ponieważ każdy pracownik sam może decydować o tym, komu przekazuje tzw. dane wrażliwe, które go dotyczą. Z kolei ujawnienie wysokości pensji osobom niezatrudnionym w danej firmie może zostać uznane jako naruszenie tajemnicy przedsiębiorstwa. Nie obejmuje to jedynie tabel wynagrodzenia zawierających wyłącznie widełki, w jakich mieszczą się zarobki pracowników. Zależą one między innymi od zajmowanego stanowiska lub posiadanych kwalifikacji. Jak widać, konkretnych informacji dotyczących pensji pracowników firmy, w której chcemy pracować, nie otrzymamy zarówno od przyszłego szefa, jak i od jego podwładnych.